Rozmowa z Ondraszem Kąkolem, malarzem, magistrem sztuki, arteterapeutą z Oddziału Dziennego Psychiatrycznego w SZPZLO Warszawa Ochota.

Czym dla Ciebie jest arteterapia?

Jest dla mnie odkryciem. Pomostem między psychologią a sztuką. Stając się arteterapeutą poniekąd sam przeszedłem proces arteterapeutyczny. Najpierw odkryłem talenty do malowania, rysowania. Potem w procesie edukacji, zrozumiałem różne systemy i stronę psychologiczną tematu. Doszedłem do takiego otworzenia się, samopoznania się. Także dla mnie osobiście arteterapia jest odkryciem siebie na nowo. Odkryciem czegoś co leżało sobie, metaforycznie mówiąc na półeczce i było do sięgnięcia przez cały ten czas. Tylko zawsze był inny temat, że trzeba się skupić na innych rzeczach.

w pewnym momencie człowiek wchodzi w tego prawdziwego siebie, bez żadnej maski, powłoki, czy czegokolwiek innego, co powiedzmy mu przystoi czy nie przystoi


Dlaczego sztuka uruchamia procesy lecznicze ?

Podoba mi się koncepcja, jeśli chodzi o samą twórczość, która opiera się na schemacie psychoterapeuty Freuda. Jesteśmy my, jest nasza świadomość i jest warstwa nas nieświadoma. Największa twórczość powstaje z tej nieświadomości. Z warstwy, do której się przebijamy kiedy odkładamy maskę codzienną i wchodzimy w podświadomość nieznaną. Kiedy się niczego nie obawiamy, stajemy się bardziej wolni. Wtedy powstają najlepsze rzeczy, najciekawsze dzieła kiedy odrzucamy rzeczy codzienne, które reprezentujemy sobą na co dzień i wchodzimy w swoją podświadomość gdzie faktycznie stajemy się sobą. Myślę, że tu jest właśnie klucz do działania leczniczego sztuki. W pewnym momencie człowiek wchodzi w tego prawdziwego siebie bez żadnej maski, powłoki, czy czegokolwiek innego co powiedzmy mu przystoi czy nie przystoi. Tylko wchodzi w siebie, gdzie już nic mu nie zagraża.

Jak sam malowałem dużo, to najlepszy moment był wtedy, kiedy zaczynałem czuć, że w sumie nie do końca myślę nad tym co konkretnie aktualnie robię tylko instynktownie np. dobieram kolor. Nie obchodzi mnie cały świat tylko intuicyjnie działam, gdzieś krążę, biegam wokół tego płótna, nie myślę jaki kolor użyć tu, a jaki tam, tylko ufam sobie. Wtedy gdzieś podświadomie i dosłownie na żywo, uśmiecham się sam do siebie i wtedy wiem, że wszedłem w tryb twórczości.

Co najbardziej lubisz w swojej działalności?

Najbardziej lubię obserwować proces u pacjentów, od takiego skrajnego zniechęcenia, niechęci do działania, rysowania aż do takiej satysfakcji i zadowolenia z zajęć. Zazwyczaj Ci co najbardziej narzekają na początku zajęć, na koniec są najbardziej zadowoleni (śmiech), a efekty u nich są najlepsze.

Ostatnio na zajęciach rozmawialiśmy o wartościach. Rysowaliśmy je, po czym układaliśmy je w szafie na odpowiednich półeczkach. Jedna Pani była bardzo zadowolona, że sobie te wartości na nowo odkryła i je sobie uporządkowała, posegregowała. Zobaczyła co faktycznie jest dla niej ważne, a o czym zapomniała. Zobaczyła, że warto do tego wrócić. To budujące.

Jakie masz cele i marzenia związane z arteterapią?

By zawód arteterapeuty był bardziej powszechny i opłacalny finansowo. Chciałbym mieć też swoją pracownię, gdzie prowadziłbym zajęcia arteterapeutyczne czy przygotowywałbym uczniów do egzaminów na studia artystyczne.