Rozmowa z Patrycją Bartoszak-Kempa, twórczynią inicjatywy „Sztuka niepowtarzalna”  pod której egidą organizowane są warsztaty „Spotkania z arteterapią” dla osób z niepełnosprawnością.  Głównym celem warsztatów jest rozwój aktywności twórczej, która ma służyć podnoszeniu własnej wartości oraz dać możliwość do poznania emocji, ekspresji uczuć oraz poprawnej komunikacji.

Czym dla Ciebie jest arteterapia?

Dla mnie arteterapia jest przede wszystkim spotkaniem ludzi i wymianą ich myśli, marzeń, pasji. Jest działaniem, które otwiera i wzbogaca, działa całościowo na każdego człowieka.

Czym się zajmujesz, w czym się specjalizujesz ?

Jestem arteterapeutką, specjalizuje się w teatroterapii i choreoterapii. Pracuje głównie z osobami z niepełnosprawnością intelektualną, obecnie są to głównie grupy osób z zespołem Downa. Prowadzę też teatr terapeutyczny dla dorosłych z niepełnosprawnością, który jest troszkę innym działaniem niż teatroterapia, ponieważ nasze spektakle są zbudowane, powstają na doświadczeniu moich aktorów i są związanie z ich przeżyciami. Oprócz tego działam w środowisku kobiecym, jestem zaangażowana w przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i dzieci, współpracuję z Niebieską Linią i Centrum Praw Kobiet.

Do czego zaliczasz takie warsztaty „Spotkań z arteterapią” na Mazurach?

Tu jest wszystko. Bo traktuję arteterapię interdyscyplinarnie. Bazuję na potencjale moich pacjentów. Głównie stosuję teatroterapię. Stwarzam świat iluzji, wyobraźni, zabieram ich w różnorodną podróż, gdzie mają koncentrować się na rozwoju osobistym i to jest nasza wspólna przygoda. Nie boje korzystać z plastyki, tańca, fotografii, mam na tyle w sobie otwartości. Sztuka daje tyle możliwości, dlaczego się na to zamykać?

Jak to działa na uczestników?

Koncentruję się na rozwoju osobistym, budowaniu świadomości ich potrzeb, emocji, granic osobistych. Moją grupą docelową są przede wszystkim dorośli (z niepełnosprawnością), jest to grupa, dla której gdy kończą szkołę jest bardzo mało działań. Możemy kompensować ich braki, rozwijać to co już jest w nich zbudowane, wpływać na to co jest i ich „bogacić”, aby ich życie całościowo było lepsze.

Trafiają do mnie osoby z niepełnosprawnością, które nie wierzą w siebie, które nie mają wyrobionej swojej podmiotowości, nie podejmują samodzielnie decyzji. Dzieje się tak przez wiele rzeczy – szkołę, dom, że są cały czas są wyręczani, więc ich dorosłość jest zaburzona, a żeby być dorosłym trzeba podejmować decyzje i być pewnym siebie. Często pracujemy nad tym, że są dla siebie najważniejsza osobą, że muszę dbać o siebie. To jest podstawa tych działań i podstawa bycia. Na przykład ten „warsztatowy” most i zdobywanie wyspy to jest pokonywanie pewnych swoich trudności i ograniczeń. Dla mnie arteterapia to jest proces kreatywny. Nie tylko wymyślanie zajęć ale też potem w trakcie, to co tam się dzieje. Jestem niedyrektywna w pracy, pracuje na potencjale grupy, na tym co oni wnoszą, podążam z nimi.

to co robię pozwala mi się realizować jako artystka, bo gdzieś tworzę ten nasz warsztatowy świat, kreuję działania.


Dlaczego sztuka ma działanie terapeutyczne?

Przede wszystkim dlatego, że działa całościowo. Oddziałuje na każdą naszą część i na naszą wyobraźnię. Weźmy na przykład choreoterapie czy teatroterapie, która wpływa na rozwój ciała, umiejętności komunikacyjne i świadomość emocji. Spotykając się ze sztuką, nieważne jaką, uruchamiamy całych siebie, cały swój potencjał. Sztuka daje możliwość, oczywiście w zależności od tego co robimy z naszymi pacjentami, doświadczania, przeżywania i poznawania różnych sfer życia i myślę, że tworzenie tych sytuacji terapeutycznych w kontakcie ze sztuką i przy pomocy teatru, bo akurat do teatru mi najbliżej to jest takie bezpieczne przerabianie, poznawanie sytuacji codziennych, radzenie sobie z sytuacjami trudnymi. Zabieramy pacjentów w świat wyobraźni, gdzie sobie ćwiczymy życie codzienne. Dlatego ma to znaczenie terapeutyczne. Wychodzą stąd i mają nowe umiejętności, mają nowy schemat.

Podam przykład pacjentki z niepełnosprawnością intelektualną po przemocy seksualnej. Wielkim sukcesem było to, że nauczyła się stawiać swoje granice i w końcu bardzo głośno krzyknęła „nie” i za pomocą tańca wyrzuciła to z siebie. Zaczęła inaczej podchodzić do swojego ciała, inaczej postrzegać siebie. Zmieniło się jej funkcjonowanie w relacjach z chłopakami, kolegami, rówieśnikami, gdzie ona jasno zaznaczała „nie”. Wcześniej bała się tego mówić, gdyż bała się odtrącenia. Wśród osób z niepełnosprawnością intelektualną przemoc seksualna jest bardzo trudnym zjawiskiem. Samo uświadomienie sobie, że to była przemoc jest trudne. Dlatego to był dla mnie ogromny sukces.

Są też takie „drobnostki”, na przykład rodzice „skarżą” mi się, że oni zaczynają podejmować decyzje, że nie zgadzają się. Rodzice mówią posprzątaj a oni mówią „nie, teraz muszę zrobić coś innego, posprzątam za pół godziny” (śmiech). Czy zaczynają starać się sami o prace, czy idą na pocztę i płacą rachunki, podejmują próby takich działań. Przestają się bać, zaczynają mieć odwagę. Widzę takie zmiany, przede wszystkim, takie zmiany. To dla mnie bardzo ważne. To jest dawanie narzędzi pacjentom.

Czy w arteterapii podejmuję się jakieś ryzyko?

Zawsze jest element ryzyka. Myślę, że w każdej terapii tak jest. Każdy terapeuta jest odpowiedzialny za swojego pacjenta. Nie wyobrażam sobie, żeby nie domknąć swoich pacjentów kiedy kończymy spotkanie. Moje zajęcia mają stałe elementy. Początek to nasze przywitanie, potem praca właściwa i zakończenie, gdzie sprawdzam, czy wszyscy pacjenci są domknięci, czy ja mogę ich wypuścić z zajęć, czy zrozumieli. Ale przede wszystkim czy emocje, terapeutyczne tematy, które poruszyliśmy są na tyle przerobione, domknięte i nie są dla nich obecnie trudne, że są bezpieczni i mogą wyjść.

Co najbardziej lubisz w swojej działalności?

Spontaniczność i elastyczność. Czuję się wolna u siebie w pracy. Nie tylko realizuję się jako terapeutka, ale mam też w sobie kawałek duszy artystycznej. To co robię pozwala mi się realizować jako artystka, bo gdzieś tworzę ten nasz warsztatowy świat, kreuję działania. Przede wszystkim jednak lubię to, że faktycznie widzę zmianę u swoich pacjentów, że widzę, że to pomaga.

Marzenia, cele na przyszłość?

Marzy mi się stworzenie miejsca, w którym będzie górowała arteterapia. Będzie to miejsce dla osób z niepełnosprawnością, w którym będą mogli pracować terapeutycznie ale również będą mogli tam przyjeżdżać, mieszkać, czyli będzie miało charakter też wytchnieniowy i treningowy. Stworzenie takiej enklawy arteterapii dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. To jest moje marzenie. By zaszyć się gdzieś na wsi i by mieć miejsce dla mnie i dla moich wszystkich „agentów”(śmiech).