Renata Elmerych – z wykształcenia filozof kultury, pedagog specjalny, instruktor tańca, choreograf sceniczny, reżyser teatralny, animator. Pracuje w Centrum Usług Społecznych w Świdniku na stanowisku Organizatora Społeczności Lokalnej, dodatkowo w Środowiskowym Domu Samopomocy PSONI Koło w Świdniku jako instruktor tańca, prowadząc grupę taneczno-teatralną „Pasjonaci”. Jest także reżyserem Świdnickiej Grupy Teatralnej – „Teatr Drogi”. Prowadzi warsztaty taneczno – ruchowe dla grup teatralnych i instruktorów.

Czym dla Pani jest choreoterapia?

Taniec to moje drugie ja. To moje życie. Od dziecka zajmuję się tańcem, tańczyłam w wielu zespołach. Poza walorami artystycznymi taniec działa na mnie terapeutycznie: dodaje mi energii, wywołuje radość, uwalnia stres i emocje. Działa na mnie kojąco i wyzwalająco.

wyjście na scenę to pokonanie wszelkiego strachu, blokad i oporów


Dlaczego sztuka, teatr uruchamia procesy lecznicze ?

Prowadząc zajęcia teatralne zauważam jak wielki wpływ ma teatr czy taniec na psychikę i funkcjonowanie społeczne aktorów. Moi artyści wychodząc na scenę nabierają poczucia wartości, ważności przez to, że są oglądani i podziwiani. Sztuka, którą tworzą działa na nich terapeutycznie. Czują się docenieni, dowartościowani, potrzebni. To dla nich bardzo ważne. Osoby z niepełnosprawnością intelektualną to grupa ludzi, która jest w jakiś sposób odrzucana przez społeczeństwo, jest mocno stygmatyzowana z uwagi na „inność”, „ułomność”, bo inaczej wyglądają, inaczej się zachowują, są „nieprzewidywalni”. Pomimo większej wiedzy społeczeństwa na ich temat nadal wzbudzają ciekawość ludzką, a także niepokój.

Teatr daje poczucie ważności, przynależności do grupy, co wzmacnia z kolei poczucie bezpieczeństwa, śmiałość i odwagę. Wyjście na scenę to pokonanie wszelkiego strachu, blokad i oporów. Oczywiście stres występuje zawsze, ale aktorzy uczą się sobie z nim radzić. Zetknięcie się publicznością, sceną uczy odwagi życiowej: nie boję się później pójść do sklepu po zakupy. Co z tego, że na mnie patrzą jak na dziwaka? Trudno, wyglądam jak wyglądam, ale się nie boję. Przełamałem strach. Pokazałem się przed tysiącem osób, to idę.  W sklepie też jestem w konfrontacji z ludźmi.

Pod wpływem zajęć, które prowadzę moi aktorzy nabierają odwagi, nie boją się ludzi, nie boją się „zderzenia” ze światem. Te osoby są często na co dzień chowane pod kloszem. Na wspólnych wyjazdach, często kilkudniowych, muszą sami zadbać o siebie, umyć się, zjeść. Usamodzielniają się. Na moich oczach się zmieniają.

Czy tworzy Pani sztuki bardziej z myślą o widzach czy o aktorach? 

Sztukę tworzymy dla odbiorcy. Z aktorami bardzo dużo rozmawiam o moim zamyśle, wyjaśniam poszczególne role przykładami z życia, tak by mój pomysł spektaklu był dla nich bardziej zrozumiały. Artyści aby dobrze zagrać muszą przede wszystkim zrozumieć temat. I oni to rozumieją. Spektakl „Dotyk”, który Pan oglądał mówi o różnych relacjach w życiu człowieka, o zniewoleniach, którym wszyscy ulegamy, o potrzebie bliskości z drugim człowiekiem, o przełamywaniu barier i lęku przed kontaktem z osobami z niepełnosprawnością. Artyści wchodzą w interakcję z publicznością poprzez dotyk, podają ręce, patrzą widzom w oczy. Na przykładzie sztuki „Dotyk”, rozmawialiśmy dużo o tym jakie zagrożenia płyną z uzależnienia się od komputera, telefonu, jak ważna jest relacja, bliskość z drugim człowiekiem i oni to rozumieją. Przychodzą do ośrodka po to, by spotkać kolegów, by być w grupie, a nie po to by patrzeć w ekran. Pragną relacji, bliskości.

Co najbardziej lubi Pani w swojej działalności?

Lubię motywować do działania, wydobywać potencjał z ludzi. Uświadamiać im ile są warci, jak wiele potrafią, ile mają w sobie ukrytych talentów. Wystarczy im tylko pomóc to odkryć, towarzyszyć na tej drodze do „samouświadomienia” swojej wartości. Lubię też dzielić się swoją pasją taneczną i zarażać ruchem innych. Ruch to życie.

Jakie ma Pani marzenie i cele?

Tworzenie kolejnych spektakli z moimi aktorami w normalnych a nie pandemicznych warunkach. Wspólne wyjazdy na przeglądy i festiwale, by znowu móc poczuć ten dreszczyk emocji. Moi aktorzy tego pragną i tęsknią za tym bardzo. Potrzebują wyjścia z domu, pobycia razem ze sobą, powrotu na scenę, a także stałych prób teatralnych w Ośrodku, które często są odwoływane z uwagi na zagrożenie pandemią. Cel? Starać się normalnie funkcjonować i nie rezygnować z tego co kochamy, ze sztuki: tanecznej, teatralnej, bo wtedy przegramy życie…